Dominikańscy prenowicjusze o różańcu (2013)

BARTEK

Przez większość życia byłem bardzo letnim chrześcijaninem. Zmiana przyszła jakieś trzy i pół roku temu. Wtedy po pewnej spowiedzi doświadczyłem nawrócenia. Także uwolnienia od różnych grzechów, które wcześniej trzymały mnie w niewoli. Po doświadczeniu tej spowiedzi, która była dla mnie bardzo silnym impulsem, pomyślałem, że muszę coś zrobić ze swoim życiem, jakoś się nawrócić. Pierwsze, co mi przyszło do głowy, to właśnie żeby odmawiać różaniec. I od dnia tamtej spowiedzi różaniec towarzyszy mi codziennie, staram się też go odmawiać w całości.

Kilka miesięcy później zacząłem również czytać Pismo Święte.

Pamiętam, że na początku nie bardzo wiedziałem, jak się odmawia różaniec. Jednak odmawiałem wszystkie pięć tajemnic już wtedy. Zastanawiałem się nad najróżniejszymi rzeczami dotyczącymi wiary. Dopiero potem, rozważając poszczególne tajemnice, zacząłem się naprawdę modlić. Wyobrażałem sobie, że sam tam jestem, w rzeczywistości życia Jezusa i Maryi. Zastanawiając się nad poszczególnymi scenami, sam się w tych sytuacjach odnajdywałem.

Modliłem się w intencji pogłębienia wiary i mojej relacji z Panem Bogiem. A szczególnej radości z modlitwy różańcowej doświadczyłem w Medjugorie. Byłem tam przed kilkoma miesiącami i pamiętam, że pojawiła mi się w sercu taka czysta radość ze spotkania z Osobami, które kocham – z Matką Bożą, z Jezusem – podczas wspólnego odmawiania różańca w kościele właśnie w Medjugorie.


 

DAREK

W okresie szkolnym chodziłem wprawdzie do kościoła, ale modlić się nie umiałem. Mój brat starszy w pewnym okresie zaczął odmawiać tzw. Tajemnicę szczęścia. Było to również moje pierwsze spotkanie z modlitwą Zdrowaś Mario. Następnie zacząłem czytać Dzienniczek s. Faustyny i nawiązywać bliższy kontakt z Panem Bogiem. Wreszcie zapytałem sam siebie, co powinienem dalej robić i jak się modlić. No i zdarzyło się, że pewnego dnia, kiedy szedłem rzadko uczęszczanymi schodkami mojego miasta, znalazłem malutkie etui z różańcem. Była to niejako odpowiedź na moje pytanie. A jednak po przyjściu do domu wrzuciłem różaniec na półkę i o nim zapomniałem. Trwało tak do dnia, kiedy moja mama wróciła do domu z wielką radością. Otóż z ciekawości poszła wieczorem do dominikańskiego kościoła i gdy wchodziła, ktoś wręczył jej tam różaniec. Początkowo nie byłem za bardzo zainteresowany tą opowieścią. Kiedy jednak pełna szczęścia rozwinęła ten różaniec przed moimi oczami, okazało się, że jest on taki sam, jak ten znaleziony przeze mnie wcześniej. Wówczas zrobiło mi się trochę głupio. Otrzymałem bowiem sygnał, by coś z tym rzuconym na półkę i zapomnianym przeze mnie różańcem zrobić. No i zacząłem się modlić. Codziennie odmawiałem cały różaniec. A jeśli była taka możliwość, to o godzinie piętnastej odmawiałem też koronkę do Miłosierdzia Bożego na tym różańcu.

I muszę przyznać, że efekt był budujący. Moje życie zaczęło się zmieniać na każdej płaszczyźnie. Gdyby nie różaniec i koronka, nic by się w moim życiu nie zmieniło. Wyrwały mnie one z nieświadomości i marazmu duchowego. Skończyłem już wówczas Politechnikę i pracowałem w zawodzie.

Różaniec, szczególnie ten, który znalazłem, jest mi wciąż bardzo bliski. Dziękuję Bogu za to, że zawsze o mnie pamięta i w odpowiednim momencie przypomina mi o tym, co jest dla mnie ważne. On dał mi do ręki broń, którą cały czas teraz staram się posługiwać, żeby moje życie było takie, jak On tego chce.

Modlitwa różańcowa ma ogromną moc. Nie jest to hinduska mantra. W czasie rozważania Maryja jako Matka Jezusa uczy nas Go takiego, jakiego sama poznała i pokochała. Jest to też osobiste spotkanie z Bogiem. Ta, która była najbliżej, nosiła Jezusa w swoim łonie, Ta, która teraz jest przy Nim i zna Go najlepiej, uczy nas, jaki On jest. Między innymi także dzięki różańcowi.


 

PIOTREK

Z modlitwą różańcową miałem kontakt od dzieciństwa. W mojej rodzinie bowiem różaniec był odmawiany bardzo często. Później doświadczyłem dość długiego czasu kryzysu, może nie wiary, ale związanego z tą konkretnie modlitwą. Miałem problem ze skupieniem się. Bez szczególnego modlitewnego nastroju jest mi bardzo ciężko skupić się na różańcu. Nie zmienia to jednak faktu, że było parę takich momentów, w których odkryłem obecność Matki Bożej w tej modlitwie, i tym właśnie chciałbym się podzielić.

Chodzi o dwie sprawy. Pierwsza dotyczy doświadczenia, kiedy byłem harcerzem. W naszej drużynie jest zwyczaj, że w momentach przełomowych, w których się podejmuje jakąś służbę, trzeba najpierw odbyć samodzielną wyprawę do lasu – wychodzi się samemu, śpi się w lesie, potem trzeba przewędrować jakiś fragment trasy, np. po górach, szukać noclegu u ludzi.

To jest duże wyzwanie, i nie ukrywam, że się tego trochę bałem. Weźmy spanie samemu w lesie. Z jednej strony człowiek wie, że sobie poradzi, ale mimo to towarzyszy mu jakiś strach. No, a później się wędruje, i też jest odczucie sporej samotności, bo od rana jest się praktycznie samemu, nie wie się, co po drodze spotka. Przy tym wiadomo, że nie wędruje się do domu czy do jakichś znajomych, tylko idzie się szukać kolejnego noclegu, trzeba prosić obcych ludzi, albo znowu pozostać samemu w lesie. No i właśnie w trakcie takiej drogi przez las zacząłem odmawiać różaniec. I odkryłem coś takiego, że kiedy najbardziej doskwierała mi samotność, żadne myśli o znajomych nie przynosiły ukojenia, natomiast gdy zaczynałem odmawiać różaniec, uczucie samotności znikało, i czułem się jakiś taki świeży i pokrzepiony. To doświadczenie mocno utkwiło mi w pamięci i odtąd wiem, że w momentach jakiejkolwiek samotności różaniec jest najlepszym lekarstwem. Wtedy uczucie samotności bardzo szybko znika.

A druga sprawa, to pokrzepienie w momentach strachu czy walki z pokusami. W momentach gdy dręczy jakaś pokusa, różaniec jest bardzo prostym narzędziem obrony. Prostym w tym sensie, że zawsze jest do niego dostęp. Nie trzeba jakichś tekstów z książeczek, czy czegoś innego. Oczywiście, wymaga to trochę skupienia i woli walki z pokusą, ale kiedy się zaczyna odmawiać różaniec, to wcześniej czy później pokusy znikają i można z nimi, oczywiście z Bożą pomocą, wygrać.

W ciągu ostatniego roku zacząłem się modlić na różańcu regularnie. Każdego dnia w drodze na uczelnię albo z uczelni odmawiałem wszystkie pięć tajemnic.


Opracował o. Stanisław Gołąb OP