Rozważania różańcowe – Stanisław Gołąb OP

Tajemnice Radosne (odmawia się w poniedziałki i soboty)

1. ZWIASTOWANIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNIE
Cały różaniec jest właściwie nieustającą tajemnicą zwiastowania. Nawet rozważając o Ogrodzie Oliwnym, o Golgocie i zmartwychwstaniu, stale powtarzamy słowa zwiastowania: „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą”. Różaniec jest tajemnicą Boga, który wkracza w życie Maryi, który Ją wybiera, powołuje na Najświętszą Matkę i na zawsze łączy z Jezusem. Wszystkie inne tajemnice to przecież dalszy ciąg tajemnicy wkraczającego w ludzki świat naszego Stwórcy. Mamy świadomość, że słowa Archanioła „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą” były prorocze. Matka Boża żyła bowiem w świecie Heroda i jego żołdaków, samolubnych gospodarzy, zamykających przed Nią gospody w Betlejem. Żyła w świecie faryzeuszów, Piłatów, w cywilizacji, gdzie kobieta nie znaczyła wiele. A jednak łaska, którą otrzymała od Boga, była potężniejsza od wszystkich Jej przeciwników i wszelkich trudów Jej kobiecego życia. Słowa pozdrowienia „Pan z tobą” powtarza dziś Bóg do każdego z nas, ponieważ wszystkich powołuje i obdarowuje łaską. Człowiek może się tej łaski przestraszyć. Ale może też wykrzesać z siebie szczególnego rodzaju odwagę. Do każdego z nas bowiem, tak jak kiedyś do Maryi, skierowane są słowa: Nie bój się, bo znalazłeś łaskę u Boga.

Ile razy odmawiamy różaniec, tylekroć dotykamy tajemnicy zwiastowania, w której Bóg wkracza w życie Maryi, a także w nasze własne życie. To On powołuje nas do wiary, On dodaje nam otuchy.

Najświętsza nasza Matko, módl się o dar świętości dla nas i dla tych, których Tobie powierzamy.

2. NAWIEDZENIE ŚW. ELŻBIETY
Tamto nawiedzenie to nie tylko spotkanie dwóch zwyczajnych, a jednocześnie niezwykłych Kobiet w ich bardzo powszednim życiu, gdzieś na obrzeżach świata. Tajemnica nawiedzenia bowiem jest świętem nawiedzającego Jezusa. Jezusa jeszcze nienarodzonego, a już obecnego w łonie Maryi. Jezus przychodzi nie sam, ale za pośrednictwem człowieka – swojej Matki. W Starym Testamencie Bóg zawsze objawiał się sam, w burzy, piorunach, trzęsieniu ziemi. Jezus po raz pierwszy przychodzi do ludzi przez człowieka, przez Matkę. Również i do nas przychodzi On poprzez nasze matki. Im przecież zawdzięczamy życie i początki wiary.

Tajemnica nawiedzenia zamyka się w spotkaniu, zdawałoby się, jednym z wielu, a jednak jego przebieg stał się wydarzeniem dla całej ludzkości. My także ciągle się z kimś spotykamy. Czy niesiemy mu Jezusa? Dobrą Nowinę o Nim? Albo czy pomyśleliśmy kiedyś o tym, że tajemnicą nawiedzenia jest i to, że można kogoś nawiedzić, wcale go nie odwiedzając? Nie sposób przyjść do każdego chorego w szpitalu czy też zapukać do wszystkich, którzy są w potrzebie. Ale każdy z nas może nawiedzać swoją modlitwą nawet tych najbardziej oddalonych. Może również wybłagać Boże Miłosierdzie dla tych, którzy potrzebują go najbardziej. Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

3. NARODZENIE PANA JEZUSA
Maryja rozważała w swoim sercu tajemnicę narodzin Bożego Syna. Spotkały się w tym rozważaniu Jej serce, Jej kobieca dociekliwość, Jej ludzki rozum. Dla nas takie spotkanie nie jest łatwe. Czasem zauważamy, że co innego mówi nam serce, a co innego rozum. Zakochanej bez reszty osobie stawiamy czasem pytanie: gdzie ty, człowiecze, masz oczy? Ludzkie serce nie myśli, wzrusza się, przeżywa i popełnia nieraz głupstwa. Jak często święta Bożego Narodzenia przeżywamy tylko sercem, wszystkim się wzruszając. Albo jak często wchodzimy w święta z sercem zrozpaczonym, samotnym, z „mrozem i bez śniegu”. Tymczasem Matka Boża o sensie tego wydarzenia rozmyślała i rozważała je w swoim sercu. Bóg stał się Człowiekiem, by człowiek mógł pięknie żyć i być szczęśliwy, tu i w wieczności.

 

Trudno jest – a właśnie to podpowiada nam Ewangelia – połączyć serce i rozum, by coraz głębiej wnikać w sens tej wielkiej tajemnicy Narodzenia. Trudno jest nie poprzestać tylko na wzruszeniu, ale odkryć w niej skarb Bożej miłości do człowieka i najpiękniejszy pomysł na ludzkie szczęście. W odkrywaniu tego pomysłu na życie, doczesne i wieczne, chce nam pomagać Maryja.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

4. OFIAROWANIE PANA JEZUSA W ŚWIĄTYNI
Postawmy sobie dość proste pytanie: Czy umiem cokolwiek Panu Bogu ofiarować? Czy umiem Mu oddać cząstkę swojego życia, czasu? Czasem dopada nas refleksja, czy modlitwa, w której bezmyślnie powtarzamy słowa pacierza, ma sens. Ona nie przybliża nas do Boga, lecz jedynie męczy. Modlitwa jest zawsze ofiarowaniem Panu Bogu naszego czasu. Trudna modlitwa, na którą nie mam ochoty, albo zdobywam się na nią w cierpieniu, bywa ofiarą. Najświętsza Matka ofiarowała Panu Bogu Jezusa. Czy ja potrafię ofiarować Bogu pół godziny, dziesięć czy pięć minut ze swojego wypełnionego zajęciami życia? Czy umiem ofiarować Bogu, na przykład, chęć gwałtownego osądzenia innych, czy też rodzący się we mnie, nieraz bardzo wielki gniew? Czy umiem coś oddać Bogu bezinteresownie? Maryja przyszła do świątyni i ofiarowała Bogu swojego Syna. Nie ukryła Go pod chustą, by zatrzymać wyłącznie dla siebie, ograniczając się do ofiarowania Bogu przepisowych dwóch gołębi. Ofiarowała Syna, swoje wszystko.

Prośmy w tej tajemnicy, by nasze serca były wrażliwe i otwarte na Miłującego i czekającego na nas Boga, ale i na potrzeby innych ludzi. Prośmy również o nawrócenie nasze i tych, którzy swoją pychą i egoizmem człowieka ranią i krzywdzą.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

5. ODNALEZIENIE PANA JEZUSA W ŚWIĄTYNI
Maryja szukała dwunastoletniego Jezusa przez trzy dni i trzy noce. Kiedy poszedł na pustynię, niepokoiła się o Niego. Ewangelia mówi, że kiedyś szukała Go w domu, gdzie nauczał.Towarzyszyła Mu na drodze krzyżowej. Kiedy stała pod krzyżem i zdawało Jej się, że w tym współcierpieniu jest z Nim tak blisko jak kiedyś w Betlejem, On, umierając, wskazał na Jana i powiedział: „Oto syn Twój”. A więc odesłał Ją do człowieka. Zauważmy, że Matka Boża szła zawsze za Jezusem, tymczasem On polecił Jej szukać siebie pomiędzy ludźmi. Szukać Go w świątyni wśród nauczycieli, między oprawcami na Golgocie i w Apostole Janie, w nas wszystkich. Czasem człowiek chciałby odwrócić się, uciec od złych ludzi i obcować tylko z dobrym Jezusem. Tymczasem On mówi, że mamy Go szukać właśnie między otaczającymi nas ludźmi. Jakie to potrafi być trudne…

Maryjo! Wybłagaj dla nas łaskę, byśmy byli w stanie odnaleźć Jezusa także wtedy, gdy skrzywdzimy innych, albo gdy nas samych spotka krzywda, byśmy umieli odpłacać za nienawiść miłością i cierpliwością.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

Tajemnice Światła (odmawia się w czwartki)

1. CHRZEST PANA JEZUSA W JORDANIE
Chrzest Chrystusa był początkiem Jego publicznej działalności. Jezus stanął nad brzegiem Jordanu w kolejce do udzielającego chrztu Jana i spokojnie czekał. Czekał na chrzest razem z ludźmi grzesznymi, brudnymi i zmęczonymi życiem. To była zawsze Jego postawa, wejść w tłum, by służyć i się nie wyróżniać. Tak wyglądało pierwsze kazanie Jezusa, kazanie wypowiedziane bez słów. Rozumiemy garnącego się do rzeki człowieka potrzebującego oczyszczenia, brudnego, zakłamanego i takiego, który jest na usługach zła. Zanurzenia w wodzie, by się od swoich grzechów poodklejać, potrzebują tacy właśnie ludzie. Po co jednak bezgrzesznemu Jezusowi Janowy chrzest? Jezus rozpoczyna swoją publiczną działalność wymownym gestem – staje po stronie grzeszników, bierze na siebie całą ich winę. Zanurza się w bagnie naszych grzechów, w rzece lekceważenia Boga i ludzi, by ten śmiercionośny nieraz ściek zamienić w najczystszą, pełną życia rzekę. Nad Jezusem otwarło się niebo. Kto przyjął chrzest, ten zawsze ma nad sobą otwarte niebo. Niezależnie od tego, jak nisko upada, wie, że nie ma takiego dna, gdzie by nie spotkał Jezusa. On zawsze bierze na siebie ludzki grzech. Ode mnie zależy tylko to, czy wybiorę pozostanie na dnie, czy wynurzenie się razem z Jezusem.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

2. OBJAWIENIE SIĘ PANA JEZUSA NA WESELU W KANIE
W starym tłumaczeniu Biblii ksiądz Jakub Wujek po ewangelicznych słowach: „Jeszcze nie przyszła godzina moja” postawił kropkę. We współczesnych przekładach po tych słowach Pana Jezusa następuje znak zapytania. Jak można rozumieć ów tekst zakończony kropką? A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Odpowiedział: „Co Mnie i Tobie, Niewiasto? Jeszcze nie przyszła godzina moja”. Jeżeli postawimy tu kropkę, to znaczy, że jeszcze nie pora na cud. Jezus jednak cud uczynił. Uczynił go na prośbę Maryi, chociaż nie było jeszcze odpowiedniego czasu. Stary tekst z kropką na końcu wypowiedzi mówi, że jakkolwiek nie była to jeszcze pora na czynienie cudów, jednak Jezus cud uczynił. Zauważmy, że Pan Jezus w zasadzie swojej Matce odmówił. Maryja jednak nie dyskutowała z tymi słowami, wydała polecenie uczniom i cierpliwie czekała. Cud Jezusa był odpowiedzią na pełne zaufania oczekiwanie Maryi. Wydaje się nieraz człowiekowi, że Pan Bóg zostawia bez odpowiedzi nasze niewinne cierpienie, zbyt prędką śmierć i osierocone dzieci. Jezus odpowiada, że to nie nasza, ale Boża sprawa. Jeszcze nie przyszła chwila, żeby zostało to wyjaśnione. Jeśli jednak będę ufał i czekał cierpliwie, tak jak czekała Maryja, to rzeczywiście przeżyję radość Bożego wyjaśnienia. Błagajmy w tej tajemnicy o łaskę wiary, nadziei i miłości.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

3. GŁOSZENIE KRÓLESTWA BOŻEGO I WZYWANIE DO NAWRÓCENIA
„Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. Jezus, mówiąc do tłumów, zwraca się zarazem bezpośrednio do mnie. On poprzez dar wiary pozwolił mi się ze sobą zaprzyjaźnić. Skoro mnie do wiary powołał, to widocznie mnie potrzebuje. Mam więc żyć z budzikiem nastawionym na nieoczekiwaną godzinę. W modlitwie różańcowej rozważamy poszczególne obrazy z historii zbawienia. Staje przed naszymi oczami nie tylko radość Bożego Narodzenia, nie tylko chwała Zmartwychwstania, ale również musimy myśleć o naszej śmierci, bo w każdym Zdrowaś Mario zawarta jest modlitwa o dobrą śmierć. Jezus często przychodzi w godzinie całkiem nieoczekiwanej, która wcale nie jest godziną śmierci. Przychodzi, kiedy ktoś wyrządzi mi przykrość, kiedy odczuwam bezsens swojego powołania, kiedy nie umiem się modlić. Wydaje nam się, że wtedy Go przy nas nie ma, a On tymczasem przychodzi, sprawdza naszą wiarę i wzywa do nawrócenia. Niewidzialne dłonie Jezusa kształtują i lepią nas tak, jak ręce Boga lepiły z mułu ziemi pierwszego człowieka. Gdy dotyka nas cierpienie, Jezus przychodzi, by wyprowadzić z niego jak najwięcej dobra. Gdy pojawia się szczęście, oczekuje, byśmy myśleli nie tylko o sobie.

Maryjo, wybłagaj nam tę łaskę, abyśmy całym sercem uwierzyli, że to Bóg nas do wiary powołał i że On każdego z nas naprawdę potrzebuje.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

4. PRZEMIENIENIE NA GÓRZE TABOR
Zapisana w Ewangelii tajemnica przemienienia Pańskiego jest nam potrzebna do rozważania i stawiania sobie pytań: skoro przychodzę do kościoła, czytam Ewangelię, przyjmuję Komunię świętą, czy się przemieniam? Czy ktoś, patrząc na mnie, może dostrzec, że nastąpiła we mnie zmiana i że jestem tym, który promieniuje i daje dzisiejszemu światu światło? Swojego przemienienia nie można zobaczyć w lustrze. Andersen wyznał kiedyś, że często przeglądał się w lusterku, by coś ładnego w sobie dojrzeć, ale za każdym razem widział tylko brzydala. W lusterku swojego przemienienia nie zobaczymy. Bo kiedy właściwie ja się tak naprawdę przemieniam? Przemieniam się, gdy w innych zaczynam dostrzegać to, co dobre i piękne. Przemieniam się, gdy ktoś prosi mnie o modlitwę i zaczyna mi ufać. Przemieniam się, gdy umiem dostrzec Jezusa w człowieku cierpiącym, samotnym, a nawet w tym, którego nie lubię.

Ewangelista Marek zapisał: „[…] nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa”. Gdybym tak ja widział samego Jezusa, a nie swoje ambicje, nastroje, pretensje i żale, moje życie mogłoby być naprawdę piękne. Maryjo wybłagaj nam oraz tym, których Ci dzisiaj powierzamy, łaskę nawrócenia i przemiany.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

5. USTANOWIENIE EUCHARYSTII
Pan Jezus był swojemu Ojcu we wszystkim posłuszny. W Ogrodzie Oliwnym pokazał nam wyraźnie, że lękał się śmierci. Jednak przyjął ją, bo taka była wola Ojca. Chrystus przyszedł na świat, by opowiedzieć nam o Bogu i dać dowód całkowitego zaufania Mu. Przyjął śmierć, będąc młodym, pięknym Człowiekiem, tak bardzo jeszcze światu potrzebnym. Przyjął śmierć wbrew ludzkiej logice i poczuciu sprawiedliwości. Przyjął, bo taka była wola Ojca. Msza święta jest ofiarą, ale też największym dziełem zaufania Panu Bogu. Jest prawdziwym aktem uwielbienia, bo w czasie Eucharystii Chrystus – jako Człowiek – powraca do Boga. Dziecko powraca do swojego Ojca. Uczestnicząc we Mszy świętej, bierzemy udział w największym dziele ufności, na jakie zdobył się człowiek wobec Pana Boga. Przed Komunią świętą słyszymy słowa: „Oto Baranek Boży?”. Słowa te mówią o Jezusie bezbronnym i osaczonym przez wrogów. W dzisiejszym świecie każdy właściwie chrześcijanin jest lub może się stać zagrożony. Często nie widzimy sensu swojego życia, czujemy się niekochani, nie powodzi nam się w pracy, albo ją tracimy. Jezus uczy nas całkowitego oddania się Panu Bogu, oddania się we wszystkich najtrudniejszych chwilach życia. Bo Ojciec nasz naprawdę wie, czego nam potrzeba. I przez trudne chwile nas przeprowadzi. A Jezus karmi nas swoim Ciałem i Krwią, byśmy w tej drodze nie ustali.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

Tajemnice Bolesne (odmawia się we wtorki i piątki)

1. MODLITWA PANA JEZUSA W OGRÓJCU
Jak bardzo samotny musiał być Jezus w ostatnich godzinach swojego życia. Przeżył dwie całkowite samotności. Samotność w Ogrodzie Oliwnym i w Wielki Piątek na krzyżu Golgoty. W Ogrodzie Oliwnym nie było przy Nim Matki, a przyjaciele po prostu zasnęli. Pojawił się wprawdzie anioł, ale przyszedł z bardzo surową pociechą. Trzymał bowiem w ręku kielich, który był ciężki jak krzyż. Opuszczony Jezus miał jednak łączność ze swoim Ojcem. W Wielki Piątek była przy Nim Matka, była Magdalena, Jan – i ich nie trzeba było budzić. A jednak Jezus w swojej męce czuł się osamotniony, opuszczony nawet przez Boga. Dwie tak bardzo bolesne samotności! My również doświadczamy nie raz podobnych uczuć. Często naszemu cierpieniu towarzyszy poczucie opuszczenia, gdy wydaje nam się, że kochające nas osoby nie angażują się dostatecznie. Jednak każde osamotnienie, nawet to najtrudniejsze, może wypełnić bez reszty Bóg. Pan Jezus, gdy Go wszyscy opuścili w Getsemani, zwracał się do Ojca i czerpał z Niego siły, by móc potem udźwignąć fałszywy pocałunek człowieka, którego uważał za przyjaciela.

Maryjo wybłagaj nam tę łaskę, byśmy nigdy nie stracili łączności z naszym Niebieskim Ojcem.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

2. BICZOWANIE PANA JEZUSA
Całun Turyński ujawnił, jak bardzo zmasakrowane było Jezusowe ciało. Niezliczone ślady po rzymskim biczu, narzędziu tortur, na które składała się krótka mocna rączka z przytwierdzonymi rzemieniami lub mocnymi sznurkami. Na ich końcach znajdowały się metalowe ciężarki. Biczowanie, jeżeli w pewnym momencie nie zostało przerwane, mogło spowodować nawet śmierć ofiary. Na całym wizerunku z całunu widoczne są ślady przecięć skóry spowodowanych zakończeniami biczów. Ich liczba waha się od około 90 do około 120, w zależności od odczytania. Blisko 50 z nich zadały bicze z trzema rzemieniami. Oprawców było dwóch. Stali za biczowanym, pochylonym i zapewne przywiązanym za ręce do niskiego słupka Chrystusem. Ten z prawej był wyższy i uderzał z wyraźnym sadyzmem nie tylko po plecach, lecz również po nogach i rękach.

Prośmy w tej tajemnicy o przebaczenie każdego naszego złego czynu, którym sprawiliśmy ból Jezusowi, a także o głębszą wrażliwość na ludzki ból i cierpienie.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

3. CIERNIEM UKORONOWANIE
Ojciec Święty Jan Paweł II wzywał wszystkich wierzących do kontemplacji oblicza Chrystusa w ostatniej godzinie Jego życia. Wtedy to, w godzinie krzyża, Jezus z miłości oddał swe życie za nas wszystkich. Ewangelista Łukasz kończy opis śmierci Jezusa na Golgocie takim zdaniem: „Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, powracały, bijąc się w piersi. Wszyscy Jego znajomi stali z daleka; a również niewiasty, które towarzyszyły Mu od Galilei, przypatrywały się temu”. Pierwsi uczniowie i wyznawcy Jezusa z wiarą i miłością „przypatrywali się” Jego męce. „Przypatrywać się” oznacza kontemplować oblicze cierpiącego Mistrza. Oni byli świadkami tych okrutnych Jego upokorzeń i śmierci.

Za przykładem pierwszych czcicieli Męki Jezusa odpowiadamy dziś słowami modlitwy: „Ja widzę Cię Jezu mój tam, / jak wiele masz sińców i ran. /…/ To nie gwoździe Cię przebiły… to nie gwoździe Cię trzymały… to nie ludzie Cię skrzywdzili, lecz mój grzech. /…/ Choć tak dawno to się stało, widziałeś mnie. / Wspominam… ten dzień… Przyszedłem pod krzyż z ciężarem swych win, / Uwolnił mnie tam Boży Syn.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami grzesznikami.

4. DROGA KRZYŻOWA
Ukrzyżowanie było karą rzymską, a nie żydowską. Prawo żydowskie przewidywało ukamienowanie. Śmiercią na krzyżu karało się niewolników. Była to tortura tak nieludzka, że budziła obrzydzenie nawet u twardych Rzymian. Cyceron nazwał ją „karą najokrutniejszą i najpotworniejszą? najwyższą i ostateczną karą niewolników”. Przed ukrzyżowaniem skazańca biczowano i przekazywano w ręce czterech żołnierzy. Na barki wkładano mu poprzeczną belkę krzyża. Idący na przedzie sądowy urzędnik niósł tabliczkę z wypisanym wyraźnie rodzajem winy. Przechodzono przez bardziej uczęszczane ulice, aby wyrok śmierci był znany i działał odstraszająco. Podczas drogi skazańcowi towarzyszyły najprzeróżniejsze kpiny i zniewagi, był bowiem obiektem wyjętym spod prawa. Taki właśnie los zgotowali ludzie swojemu Panu i Bogu. Golgota w świetle ewangelistów to nie tylko ból i męka Bożego Syna. Jezusowy krzyż przemienia świat. On ludzi nawraca. Jezus skruszonemu łotrowi obiecuje niebo. Już w momencie śmierci na krzyżu dokonuje się zbawienie grzeszników. W krzyżu Jezusa jest nasze zbawienie. Konający Zbawiciel przebacza tym, którzy Go do krzyża przybijali.

Panie Jezu, miej Miłosierdzie dla nas i dla całego świata.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

5. ŚMIERĆ PANA JEZUSA NA KRZYŻU
Jeżeli ktoś patrzy tylko ludzkimi oczami na Wielki Piątek, to widzi wielki tryumf zła, nie tylko ludzkiego, ale zła szatańskiego. Ostatecznie przecież przewrotni faryzeusze, tchórzliwy Piłat, niedobry Kajfasz, Judasz, byli ludźmi słabymi, ograniczonymi, którymi manewrował szatan. Jezus – jako najbardziej czysty, niewinny i sprawiedliwy spośród ludzi – został skazany na okrutną śmierć. Upokorzony w samo święto Paschy, w święto Boga, o którym mówiono, że wymierza karę złym ludziom. Bezradny Cudotwórca był już niewidomym i trędowatym, paralitykom i ludziom głuchym niepotrzebny. Może jeszcze w Wielki Piątek biegli do Niego po cud, ale kiedy zobaczyli, że jest On bardziej bezbronny niż oni sami, poczuli zawód. Sądząc po ludzku, Wielki Piątek był klęską nawet dla Maryi. Tyle Jej o Bożym Synu powiedziano. Mówiono, że Jego panowaniu nie będzie końca, a oto pobił Go rzymski żołnierz i tak się panowanie Jego skończyło. A jednak ten dzień czarnej po ludzku rozpaczy stał się dniem tryumfu Jezusa, bo we wszystkich cierpieniach potrafił dojrzeć rękę kochającego Ojca i kielich Mu podany wypił do samego dna. Powiedziane Bogu Ojcu „tak” pokonało pozornie tryumfującego szatana. Straszliwy po ludzku Wielki Piątek zbawił i odkupił świat. Módlmy się o umiejętność zaakceptowania krzyża w naszym życiu, wtedy gdy nam się wydaje, że potrzebujemy czegoś zupełnie innego.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

Tajemnice Chwalebne (odmawia się w środy i niedziele)

1. ZMARTWYCHWSTANIE PANA JEZUSA
Kiedy mówimy „ukrzyżowany”, przed oczami pojawia się widok krzyża na Kalwarii, pojawiają się krzyże, które poprzez wieki rzeźbiono, malowano lub układano z kwiatów; krzyże tak duże, jak postawiony na Giewoncie, i tak małe, że można je nosić przy sobie. Sam fakt ukrzyżowania należy do przeszłości. Przypomina nam się trzęsienie ziemi w godzinie śmierci i wołanie Jezusa: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. To także przeszłość. Mówiąc o „pogrzebanym”, widzimy najskromniejszy z możliwych pogrzeb, pogrzeb pośpieszny, bez kwiatów i z pożyczonym grobem. Kiedy jednak mówimy „zmartwychwstał”, nie dotykamy przeszłości, bo zmartwychwstały Jezus żyje i jest wciąż przy nas. W oryginale greckim słowa „ukrzyżowany” i „pogrzebany” zapisane są w czasie przeszłym dokonanym. Słowo zaś „zmartwychwstał” w czasie przeszłym teraźniejszym, który nie ma odpowiednika w języku polskim. Oznacza on, że coś się stało w przeszłości i nadal trwa. Jezus żyje! Jest z nami w Eucharystii, jest w Ewangelii, gdzie Go wciąż słyszymy. Jest obecny, gdy pozwalamy Bożemu słowu oczyszczać i uzdrawiać nasze serca.

Módlmy się w tej tajemnicy w intencji nas wszystkich, którzy często żyjemy tak jakby Chrystus nie zmartwychwstał, o łaskę pełnego nawrócenia.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

2. WNIEBOWSTĄPIENIE PANA JEZUSA
Żeby przybliżyć się do bardzo trudnej tajemnicy wniebowstąpienia Pańskiego, łatwiej będzie powiedzieć, czym ono nie jest. Nie jest, jak to często przedstawiają malarze, wzniesieniem się Jezusa z ziemi i przeniesieniem do nieba. Mamy świadomość, że niebo nie jest miejscem. Ewangelia stale podkreśla człowieczeństwo Jezusa, który jadł, pił, spał, był zmęczony, zniecierpliwiony, gdy patrzył w jerozolimskiej świątyni na kupców. On podróżował po jeziorze, chodził po górach, cierpiał i umierał. A potem jako Człowiek z krwi i kości ukrył się całkowicie w Bogu, w Jego niewidzialnym świecie. Tajemnica wniebowstąpienia Pańskiego jest też tajemnicą każdego, kto – jak Jezus – z Bogiem się zjednoczy, by uczestniczyć w Jego chwale. Wniebowstąpienie jest bowiem celem naszego życia – my wszyscy mamy do Pana Boga wrócić. Pisano kiedyś w nekrologach: „Odszedł do Pana”, a więc osiągnął cel swojego życia. Mówimy, że Jezus zniknął sprzed ludzkich oczu. Nam też się stale ktoś sprzed oczu wymyka. Jest, pijemy z nim herbatę, spotykamy go na ulicy, w kościele, w pracy i nagle znika. Chowamy do ziemi jedynie ciało, nie człowieka. Prawdziwy człowiek odchodzi, wraca do Pana i tam odnajduje się z Jezusem, w chwale Boga.

Módlmy się w tej tajemnicy w intencji nas samych oraz bliskich nam osób, abyśmy byli wierni Panu Bogu i w swojej wierności wytrwali do końca, by móc się kiedyś radować z Panem Bogiem w niebie.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

3. ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO
Po wniebowstąpieniu Apostołowie długo siedzieli w Wieczerniku, całe dziewięć dni. Na pewno niewidzialny Pan Jezus był razem z nimi. Bliżej czy dalej, ale On tam z nimi był. Dlaczego więc siedzieli tak smutni i przygnębieni? Wprawdzie się modlili, ale modlitwa ich była jakaś niezgrabna, zdawałoby się – bezskuteczna. Wyglądało tak, jakby byli z Jezusem, ale On osobno i oni osobno. Coś ich rozdzielało. I wtedy Duch Święty nagle wtargnął i pozapalał ognie. Pamiętajmy jednak, że cała ta sceneria: szum, wicher, ogień, to tylko opis. Duch Święty jest bowiem Tym, który w największej tajemnicy Boga łączy Ojca z Synem, Syna z Ojcem i Apostołów z Jezusem. Dopiero wtedy Uczniowie nabrali odwagi i otworzyli zamknięte drzwi. Gdy nie ma Ducha Świętego, jest tak, jakby lampa stała w ciemnym pokoju, niepodłączona do kontaktu. Czasami i nam się przydarza, że jesteśmy tak blisko Pana Jezusa w Eucharystii, a funkcjonujemy jak ospałe muchy. Niby się modlimy, ale nasza modlitwa się za nami jedynie wlecze. Niby wszystko jest, tylko my nie jesteśmy podłączeni. Jak lampa bez włożonej do gniazdka wtyczki. Pan Jezus osobno i my osobno. Prośmy w tej tajemnicy, by Ten, który łączy w głębi Ojca z Synem, Syna z Ojcem i nas połączył z Panem Jezusem. By wlał w nas radosną wiarę, entuzjazm, odwagę i zapał.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

4. WNIEBOWZIĘCIE MATKI BOŻEJ
Najstarsza tradycja zachodniego chrześcijaństwa głosiła zawsze, że Matka Boża nie umarła, tylko pewnego dnia zniknęła w niewidzialnym Bożym świecie. Ojcowie Kościoła wschodniego posłużyli się nieco subtelniejszym słowem: zasnęła. Zasnęła – nie umarła. Dopełniła swoich dni. Z Matką Bożą nigdy nie kojarzy się słowo „śmierć”. Oczy, które śledziły pierwsze kroki Jezusa, ręce, które Go karmiły, stopy, które szły za Nim drogą krzyżową – nie mogły rozsypać się w proch. Ona – jak mówi dogmat – „do końca naśladowała Jezusa”, a więc odeszła z ciałem i duszą, jak On do nieba. Kiedy uczniowie pobiegli do grobu Pańskiego w poranek wielkanocny, nie znaleźli Jezusowego ciała. Tak jak się mówi o tajemnicy pustego grobu Jezusa, można mówić o tajemnicy pustego mieszkania Matki Bożej. Maryja zniknęła. Dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Najczęściej modlimy się do Matki Bożej Bolesnej, rzadziej do Radosnej, rzadko do Wniebowziętej. W chwilach zmartwień, kłopotów, chorób bliska jest nam Bolesna, która towarzyszy naszym cierpieniom. Do Radosnej modlimy się, gdy spotyka nas radość. Rzadko zwracamy się do Matki Bożej Wniebowziętej. Módlmy się więc do Niej o dobrą i szczęśliwą śmierć dla nas i dla tych, których dziś powierzamy Jej Macierzyńskiej opiece.

Najświętsza nasza Matko, módl się z nami i za nami.

5. UKORONOWANIE MARYI NA KRÓLOWĄ NIEBA I ZIEMI
Kiedy mówimy o królowej, nasuwają nam się obrazy królewskiej korony, srebrnych i złotych szat, składanych u stóp klejnotów. Chcielibyśmy widzieć Matkę Bożą jak najwspanialej, ale też tęsknimy do Niej takiej, jaka objawia nam się na kartach Ewangelii. Tam zaś raczej nie przypomina królowej. Jest uboga, w Betlejem bezdomna, zakrzątana w Nazarecie, cierpliwie stojąca pod krzyżem. Największym zaś Jej tryumfem na ziemi było całkowite zaufanie Panu Bogu. Jej Magnificat. Obecne nawet w Wielki Piątek, kiedy wydawało się, że cały świat się przewrócił, a Ona ufała i wierzyła. Matkę Bożą nazywamy Królową Polski, ale dzieje naszego narodu też nie były pasmem tryumfów. Historia cudownej obrony Częstochowy, współczesny cud nad Wisłą – to jedne z nie tak licznych kart naszej chwały. Widzimy w nich Jej rękę i ochronę. Dlatego garniemy się do Matki Bożej, naszej Królowej. A Ona przynosi nam swoje własne królestwo, królestwo modlitwy, uzdrawiającego nasze serca Bożego Słowa, królestwo sakramentów. My zaś mamy Jej królestwem żyć. Żyć Jej oddechem, Jej wiarą i całkowitym zaufaniem Panu Bogu.

Błagajmy w tej tajemnicy o przebaczenie dla nas i dla tych wszystkich, co ufając jedynie swoim zdolnościom, inteligencji i chytrości, potrafią innych niszczyć i krzywdzić. Prośmy gorąco o nasz udział w królestwie Jezusa i Maryi.

Najświętsza nasza Matko, módl się za nami.

Wykorzystano:
Ks. Jan Twardowski, W świetle Ewangelii – homilie do czterech Ewangelii, Poznań 2005; Kilka myśl o różańcu, Poznań 2002; Z różańcem, Lublin 2004.

Oprac. Stanisław Gołąb OP
sierpień 2013